Jestem tym czego szukam

recenzja spektaklu Zimno, duszno mi

 

Dla tych, którym świat się rozsypał teatr może być dobrym miejscem. Bo teatr, podobnie jak wyobraźnia ludzi chorych psychicznie, w dużej mierze żyje z rzeczywistości porozrzucanej. Tworzeniu spektakli bardzo często towarzyszy najpierw proces gruntownego demontażu świata przedstawionego, by w takim „pokazowym” procesie analizy opisać najbardziej elementarne byty znaczeniowe, z których później tworzy się konstrukcje scalające ową rozrzuconą rzeczywistość. Zawsze trzeba dochodzić znaczenia pojedynczych słów, by ostatecznie stworzyć metaforę. W legnickim spotkaniu teatralnym, zakończonym stworzeniem spektaklu, wzięli udział chorzy, rekonwalescenci, aktorka, terapeutka, reżyser i zapewne inne, wspierające je i życzliwe im osoby. Wspólnie opowiedzieli o chorobie, wykluczeniu, ale i trochę o nadziei. Na przykładzie historii dwóch sióstr i ich otoczenia.
Maryjka zapada na schizofrenię. Powoli przestaje interesować się losem najbliższych i swoim własnym. Popada w zobojętnienie, apatię, melancholię. Radość i smutek nie zostawiają śladów. Nawet śmierć najbliższej osoby – matki, przyjmuje dość obojętnie. Rozmawia praktycznie tylko ze starszą o osiem lat, jedyną siostrą Martą. Głównie o przeszłości. O rodzinie. O tajemnicach sprzed lat. O depresji matki. O nieznanym ojcu, słynnym przed laty terroryście. O podróżach życia w bardzo wysokie góry. Powoli zaniedbuje codzienne obowiązki. Nie interesuje się mieszkaniem ani pracą. Idzie do szpitala. Równocześnie z „odchodzeniem” od świata realnego w coraz większym stopniu staje się więźniem własnego wewnętrznego świata. W nim naczelne miejsce zajmuje Paul Celan (Paweł Anczel). Poeta tajemniczy, metafizyczny, mroczny. Mało u nas znany, „jedyny liryczny odpowiednik Kafki”, autor Fugi śmierci. Chory na schizofrenię. Życie zakończył samobójczym skokiem do Sekwany. Przed tym próbował pozbawić życia żonę i syna. A teraz żyje w Maryjce, która mówi o nim, że jest kuzynem babci Anczele z Czerniowic. I sama przybiera postać przyszywanej wnuczki poety.  Maryjka zaczyna coraz częściej mówić słowami poezji. Jakby chciała wyrazić świat, który przeczuwa, ale coraz mniej rozumie. A kiedy już słów nie znajduje, zabiera się do smażenia konfitur z jabłek. I dodaje wyraziste przyprawy, jakby chciała przypomnieć sobie szczegóły z dawnego świata. Ten zapach pamięta z dzieciństwa. Od tego zapachu można coś zaczynać. Ale będzie trudniej: „jestem tym czego szukam” mówi. Szukanie staje się nadzieją nadziei.
Magda Biegańska gra Maryjkę tak, jak gdyby chciała umościć się w jej wyobraźni, emocjach, odchodzeniu, zapadaniu się w siebie. Jej kontakt z siostrą staje się coraz mniej realny. Jest coraz mniej komunikatywna w dialogach, ale za to jakoś przekornie coraz bardziej zrozumiała. Coraz częściej mówi „od środka”, odsłaniając nie do końca zrozumiały porządek, w którym jest zimno i duszno. Kończącą spektakl scenę smażenia konfitury z jabłek rozgrywa Biegańska nieomal jak rytuał. Z jednej strony jest w nim w środku chorego szpitalnego świata, ale z drugiej wykonuje czynność, która w nieoczekiwany sposób zbliża ją do normalności. W chorobach psychicznych ślady normalności są ważne, bo mogą prowadzić do realnego świata.
    Magdzie Biegańskiej partneruje Katarzyna Kaźmierczak, aktorka (m.in. Teatr Wybrzeże), terapeutka, spiritus movens legnickiego przedstawienia. Gra Martę, siostrę Maryjki, osobę zrównoważoną, odpowiedzialną za losy siostry, odporną na codzienne kłopoty, broniącą się przed czyhającą depresją odziedziczoną po matce. To na jej zamówienie Paweł Kamza napisał scenariusz (a właściwie jednoaktówkę, z nieskrywana przyjemnością wpisując w nią „duchowego patrona” i przewodnika scenariusza – Paula Celana) dla grupy ludzi dotkniętych chorobą, którzy niejednokrotnie w przeszłości próbowali tworzyć spektakle teatralne. Na ogół jednorazowe, okazjonalne. Teraz chodziło o to, aby skonstruować coś zupełnie własnego i powtarzalnego.  Coś w miarę trwałego na tyle, na ile trwały może być spektakl. I takiego, aby oprócz aktorek, mogli w nim wystąpić młodzi ludzie, leczący się z chorób psychicznych. W spektaklu Kamzy zagrali wiele ról ze społecznego otoczenia pary bohaterek. W karykaturalno – groteskowych postaciach, nakreślanych „grubą kreską” mogli wyrazić swoje nieskrywane emocje wobec nauczycieli, przedstawicieli służby zdrowia, współbraci w chorobie. Z wyrzutem i emocjonalnym przytupem pokazać tym, z którymi na co dzień się spotykają, jak bardzo mało obchodzą ich chorzy. Jak dalece muszą funkcjonować w obcym i obojętnym świecie.
Paweł Kamza, jako przewodnik grupy spotykającej się w pracy nad przedstawieniem, zadbał przede wszystkim o to, by w miarę możliwości przydzielić każdemu z uczestników możliwe do wykonania zadanie. I chodziło zapewne nie tylko o pracę z profesjonalnymi aktorkami, ale przede wszystkim z innymi członkami grupy. Z ludźmi chorymi lub wychodzącymi z choroby. Dla nich poprawnie wykonane zadanie to spore osiągnięcie. Szczególnie dla tych, którzy w przedstawieniu nie mówią ani jednego słowa, ale są i działają w tej grupie. Często po raz pierwszy w takiej formie i w taki sposób. W tym przedstawieniu nie chodziło przecież o to, by stworzyć coś ważniejszego i donioślejszego od tego, co się tworzy na zawodowych scenach dramatycznych. Chodziło o to, by zbudować coś trwałego, własnego, powtarzalnego. Zrobić krok do scalenia rzeczywistości rozrzuconej.
Nie jestem pewien, czy spektakl grany przede wszystkim w obiegu zamkniętym (szpitale, zakłady psychiatryczne, kluby pomocy itd.), nie powinien być pokazywany także w większym stopniu w obiegu otwartym. Wydaje się, że dla ludzi chorych czy wychodzących z choroby ważny, by nie powiedzieć ważniejszy, może być kontakt z „normalnym światem”. Stamtąd się wywiedli i tam pewnie chcą wracać. Ich doświadczenie mogłoby być zatem z pożytkiem konfrontowane z ludźmi zdrowymi, bo od tej konfrontacji tak czy inaczej wiele zależy.
Jeśli o chorobach psychicznych mówi się często, że są chorobami „pozrywanych więzi”, to leczenie tych chorób może polegać na tym, że próbuje się owe więzi odbudowywać. A jeśli teatr może temu służyć, to znaczy, że teatr spełnia zadanie. Jedno z wielu.

   Andrzej Lis





"Zimno, duszno mi" recenzja spektaklu

środa 7 grudnia 2011

 

Sztuka porusza i daje do myślenia. Mimo radosnego finału całość ma raczej gorzki wydźwięk. „Zimno, duszno mi” opowiada o trudnym problemie choroby psychicznej, osamotnienia w trwaniu w niej, niezrozumieniu ze strony otoczenia i trudnej sytuacji w jakiej znajduje się rodzina chorego.

Na początku poznajemy dwie siostry, które wspominają niedawno zmarłą matkę. Później dowiadujemy się, że młodsza z nich podobnie jak matka cierpi na chorobę psychiczną. Widzimy jak na jej stan reaguje najbliższe otoczenie, jak nie akceptują myśli o tym, że jest chora i jak szybko w swoich oczach spisują ją na straty.

Oprócz pokazania stereotypowego podejścia otoczenia jest też element satyry na polską służbę zdrowia i jej podejście do problemu.

Bohaterowie sztuki mówią głośno o chorobie psychicznej i pokazują ten problem również z perspektywy najbliższych dla chorego osób. To oni też często, jak zostało to pokazane, nie potrafią odnaleźć się w nowej sytuacji ani pogodzić się z nią. Choroba nie jest końcem wszystkiego. Jest walką o siebie, walką która nie musi prowadzić do zagłady, ale może być drogą wyzwolenia.

tekst: Joanna Zawadzka

Realizacja:

Scenariusz, reżyseria i opracowanie muzyczne - Paweł Kamza
Scenografia, kostiumy, charakteryzacja - Bożena J. Jakimczyk 
Reżyseria światła - Władysław Sajda
Konsultacja choreografi czna - Anna Piotrowska 

Premiera gościnnie na dużej scenie Teatru Modrzejewskiej w Legnicy

Stowarzyszenie Inicjatyw Twórczych w Legnicy Teatr Anagram

 

 

Kurier Legnicki: wzruszające „Zimno, duszno mi”

niedziela, 04 grudzień 2011 13:52 |

Piątkowa premiera spektaklu Stowarzyszenia Inicjatyw Twórczych – „Zimno, duszno mi”, na deskach Teatru Modrzejewskiej w Legnicy okazała się dużym wydarzeniem artystycznym. Magda Biegańska i Katarzyna Kaźmierczak grające dwie główne role w przedstawieniu pokazały, że są aktorkami z wykształcenia i temperamentu. Pisze Artur Kowalczyk.

Jednak mogły dobrze zagrać, bo miały znakomite tło w postaci drugoplanowych ról i to wszystkich występujących. Na zawodowej scenie teatralnej stanęli bowiem obok siebie zawodowi aktorzy i ludzie dotknięci chorobami psychicznych. „Duszno, zimno mi” to bowiem spojrzenie na depresję.

- Zaprosiliśmy do współpracy osoby, które spotkały się z problemem choroby, kryzysu psychicznego. Osoby te tworzyły scenariusz i występują w przedstawieniu – wyjaśnia Katarzyna Kaźmierczak, aktorka, a także psychoterapeutka.

Głównymi bohaterkami „Duszno, zimno mi” są dwie siostry, jedną z nich spotyka choroba. Jedna próbuje z nią walczyć (Katarzyna Kaźmierczak), a druga jej unika (Magda Biegańska).

- Chcemy pokazać, że choroba jest nie tylko katastrofą dotychczasowego porządku życia, ale szansą. Każda choroba psychiczna jest konfrontacją z naszym przekonaniem o panowaniu nad życiem. Zarówno chorego, jak jego rodziny – mówi Katarzyna Kaźmierczak. – Chcemy rozmawiać o takich problemach jak kryzys psychiczny, depresja, choroba, ale nie chcemy epatować tymi problemami. I ostrzega, że Światowa Organizacja Zdrowia już teraz zapowiada, iż w 2020 roku choroby psychiczne będą drugimi co do wielkości najbardziej rozpowszechnionymi chorobami na ziemi.

Zaś reżyser spektaklu – Paweł Kamza – pokazał, że ważne, piękne, ciekawe rzeczy można zrobić wykorzystując tylko to co mamy w domu, ale po warunkiem, że mamy pomysł i serce żeby to zrobić. Teraz przedstawienie ruszy w trasę po całym kraju.

 

Scenariusz, reżyseria, opracowanie muzyczne – Paweł Kamza.
Scenografia, kostiumy, charakteryzacja- Bożena J. Jakimczyk.
Reżyseria światła – Władysław Sajda.
Konsultacja choreograficzna- Anna Piotrowska.
Występują: Magda Biegańska, Aneta Jewuła, Katarzyna Kaźmierczak, Marzena Polakowska, Anna Torbińska, Justyna Zielińska, Darek Garmada, Bartłomiej Szczesiak, Darian Wiesner.
Wykonanie kilimów- Julian Mielniczak.
Projekt zrealizowany dzięki dotacji Fundacji Rosa z Wrocławia.

(Artur Kowalczyk, „„Zimno, duszno mi” – ważna, ciekawa i wzruszająca premiera w legnickim teatrze”, www.kurier-legnicki.pl, 3.12.2011)

 

 

 

 

 

 

Więcej niż spektakl

Autor

Artur Kowalczyk

– 20 grudnia 2011Kategorie: Kultura, Legnica

Wzruszający, ważny… spektakl „zimno, duszno mi”, który przygotowało Stowarzyszenie Inicjatyw Twórczych w Legnicy i niedawno wystawiło na deskach legnickiego teatru Modrzejewskiej to nie tylko spektakl o problemach z depresją czy chorobach psychicznych takich jak schizofrenia.
Wrocławska Fundacja Rosa zadbała, aby na tym się nie skończyło.
Po pierwsze spektakl rusza w trasę i będzie gościł w wielu miastach w całej Polski.
Po drugie spektakl stał się także elementem warsztatów dla młodzieży.
I po trzecie powstała z tych wydarzeń dokumentacja fotograficzna będzie przyczynkiem do powstającego już wydawnictwa.

Dlaczego?

- Kulturoterapia jest dla nas jednym z najważniejszych zadań. Dlatego wspieramy to przedsięwzięcie. Chcemy uwrażliwić młodzież na choroby psychiczne – mówi Bogdan Pecuszok, prezes Fundkacji Rosa.




 

Zimno, duszno mi na deskach teatru

2011-11-24 12:27:15

Teatr Anagram działający przy Pogotowiu Teatralnym prowadzonym w Legnicy zaprezentuje przyjaciołom teatru spektakl pt. „Zimno, duszno mi”. To historia dwóch sióstr z których jedna cierpi na depresję.

Spektakl „Zimno, duszno mi” to historia dwóch sióstr. Jedna z nich na swojej drodze spotyka depresję. Nie potrafi z nią walczyć, więc choroba zaczyna kierować jej życiem. Emocje biorą górę nad rozsądkiem. 

 

Katarzyna Kaźmierczak, pomysłodawczyni projektu zaznacza, że sztuka prowokuje do rozmowy o chorobie psychicznej. - Nie chcemy męczyć odbiorców dydaktycznymi informacjami, dlatego zdecydowaliśmy się na projekt społeczno – artystyczny – mówi Kaźmierczak. - Według prowadzonych badań w 2020 roku co druga osoba na świecie będzie cierpieć na depresję. 

 

Kasia Kaźmierczak wciela się w rolę starszej siostry, którą nagle dotyka choroba psychiczna. - Dziewczyna mieszkała z matką chorą na depresję, nie wiedziała jak poradzić sobie z chorobą, stała się współuzależniona – dodaje legnicka aktorka. - Niewiele wie o depresji, a po śmierci matki choroba nadal rzutuje na jej życie. 

 

„Zimno, duszno mi” to kumulacja wielu rozmów. Pomysł na powstanie spektaklu rodził się etapami. - Chcieliśmy uniknąć banalności a jednocześnie przedstawić problem z jak najbardziej wiarygodnej strony – zaznacza Kaźmierczak. 

 

 

Spektakl będzie grany nie tylko w Legnicy. - Zamierzamy odwiedzić miejsca społecznie zdegradowane oraz ośrodki zdrowia psychicznego i domy kultury na terenie Dolnego Śląska – kontynuuje pomysłodawczyni. - Chcemy nawiązać współpracę z Zakładem Teatru i Dramatu IFP UAM w Poznaniu, Instytutem Treningu i Edukacji Psychologicznej z Krakowa, zamierzamy także odwiedzić łódzkie biennale Terapia i Teatr. 

 

 

Projekt powstał przy wsparciu Fundacji Rosa. - Zdecydowaliśmy się go wesprzeć, bo oprócz działań związanych z edukacją, zdrowiem i terapią dokładamy wszelkich starań, aby uwrażliwiać dzieci i młodzież na innego typu zagadnienia – mówi Bohdan Pecuszok, prezes Fundacji Rosa. - Do takich należy niebezpieczeństwo wykluczenia z życia społecznego, jakie dotyka niektóre grupy ze względu na ich niepełnosprawność czy odmienność.

 

Spektakl przygotowało Pogotowie Teatralne, które prowadzi terapię dla osób chorych psychicznie poprzez sztukę. 

 

Gościnna premiera w piątek 2 grudnia o godz. 19 na Dużej Scenie w legnickim teatrze. 

 

Scenariusz i reżyseria – Paweł Kamza

Występują – Magda Biegańska, Aneta Jewuła, Katarzyna Kaźmierczak, Marzena Polakowska, Anna Torbińska, Justyna Zielińska, Darek Garmada, Bartłomiej Szczesiak, Darian Wiesner. 


 

 

Panorama Legnicka: zagrali „Zimno, duszno mi”

wtorek, 06 grudzień 2011 16:36 |

To spektakl, w którym grają chorzy. I widać autentyczne cierpienie. W „Zimno, duszno mi” stykają się dwa światy ludzi chorych i zdrowych. Czy one mogą ze sobą współistnieć? Bez bólu, bez zgrzytów? Tutaj nie ma jasnej odpowiedzi. O spektaklu Teatru Anagram wystawionym gościnnie na legnickiej scenie pisze Zygmunt Mułek.

„Zimno, duszno mi” to opowieść o dwóch siostrach granych przez Katarzynę Kazimierczak i Magdę Biegańską. Bohaterka, w której postać wcieliła się Magda Biegańska, cierpi na schizofrenię. Aktorka gra bardzo przekonująco, raz jest wyciszona, innym razem wybucha niczym wulkan. Jej siostra pomaga jej walczyć z chorobą. Ale także broni się przed opieką.

Ten spektakl wyreżyserował Paweł Kamza, od 20 lat związany z legnicka sceną. To widowisko jest zupełnie inne od wcześniejszych jego dokonań, jak chociażby słynna sztuka „Szpital Polonia”. W „Zimno, duszno mi” stykają się dwa światy ludzi chorych i zdrowych. Czy one mogą ze sobą współistnieć? Bez bólu, bez zgrzytów? Tutaj nie ma jasnej odpowiedzi. Ale czuje się optymizm, że jednak nie jest tak źle.

– To pierwsza premiera na scenie im. Ludwika Gadzickiego – mówi Kamza (pierwszą premierą na tak nazwanej dużej scenie będzie „Zrozumieć H.” Pawła Palcata - 13 grudnia br. – przyp. @KT). – Zawsze był obecny na premierach moich sztuk i mam nadzieję, że ta też by mu się spodobała. To przedstawienie przyjaciół dla przyjaciół będzie grane w różnych miejscach.  

W spektaklu występują oprócz zawodowych aktorów także chorzy. Wnoszą oni do tej opowieści własne cierpienie, co dodaje autentyzmu. Jest też coś wesołego. Pojawiają się humorystyczne wstawki, związane z publiczną służbą zdrowia, gdzie chory traktowany jest jak piąte koło u wozu. – To bardzo mocny obraz – przyznaje Krystyna Zajko-Minkiewicz. – Ujmuje istotne aspekty choroby. Ja mocno przeżyłam ten spektakl, bo sama mam chore dziecko. Ujęła mnie znakomita gra aktorów. Tutaj amatorzy pięknie współgrają z zawodowcami. Ta sztuka jest dla mnie wołaniem, by chorych traktować jako ludzi pełnowartościowych. Oni posiadają bogate wnętrze, ale my nie potrafimy do niego dotrzeć.  

Dorota Blechowska, kierowniczka Warsztatów  Terapii Zajęciowej przyznaje, że sztuka wywarła na niej duże wrażenie. – Ale jako chora nie chciałabym jej oglądać – mówi Blechowska. – Ona jest dla ludzi zdrowych. Cieszy mnie, że pokazano tutaj aspekt rodziny, która zmaga się z chorobą bliskiego.

Ewa Minkiewicz, córka Krystyny Zajko-Minkiewicz: – Odszukałam w tej sztuce też siebie – zwierza się. – Bardzo mnie ten spektakl poruszył. Zwłaszcza scena z obieraniem jabłek.

(Zygmunt Mułek, „Takiej sztuki jeszcze nie grali”, Panorama Legnicka, 6.12.2011)

 

 

 

Wstrząsająca premiera w legnickim teatrze. Aktorka płacze na scenie

Autor

Artur Kowalczyk

– 24 listopada 2011Kategorie: Kultura, Legnica, Służba zdrowia

Spektakl Stowarzyszenia Inicjatyw Twórczych „Zimno, duszno mi”, którego premiera odbędzie się 2 grudnia br., na Dużej Scenie Teatru Modrzejewskiej w Legnicy to chyba pierwsze tego rodzaju teatralne wydarzenie w Polsce.
Na zawodowej scenie teatralnej staną obok siebie zawodowi aktorzy i ludzie dotknięci jedną z najbardziej rozpowszechnionych współcześnie chorób psychicznych – schizofrenią.
„Duszno, zimno mi” jest spojrzeniem na depresję, ale nie, jak na metaforę lecz jak na sytuację realną. Konkretną, dotyczącą Osoby.
- W celu realizacji tego projektu zaprosiliśmy do współpracy osoby, które spotkały się z problemem choroby, kryzysu psychicznego. Osoby te tworzyły scenariusz i występują w przedstawieniu – wyjaśnia Katarzyna Kaźmierczak, aktorka, a także psychoterapeutka.
Głównymi bohaterkami „Duszno, zimno mi” są dwie siostry, jedną z nich spotyka choroba.
Jedna próbuje z nią walczyć, a druga jej unika.
- Chcemy pokazać, że choroba jest nie tylko katastrofą dotychczasowego porządku życia, ale szansą. Każda choroba psychiczna jest konfrontacją z naszym przekonaniem o panowaniu nad życiem. Zarówno chorego, jak jego rodziny – mówi Katarzyna Kaźmierczak. – Chcemy rozmawiać o takich problemach jak kryzys psychiczny, depresja, choroba, ale nie chcemy epatować tymi problemami.
I ostrzega, że Światowa Organizacja Zdrowia już teraz zapowiada, iż w 2020 roku choroby psychiczne będą drugimi co do wielkości najbardziej rozpowszechnionymi chorobami na ziemi.
- Pod koniec XX wieku, na początku XXI nastąpił wzrost liczby osób zarejestrowanych w poradniach zdrowia psychicznego na Dolnym Śląsku – mówi Kaźmierczak. – Pomimo wielu publikacji na osobach dotkniętych chorobą ciąży odium wykluczenia.

Premiera 2 grudnia, godz. 19.00, Duża Scena Teatr Modrzejewskiej w Legnicy.

Scenariusz, reżyseria, opracowanie muzyczne – Paweł Kamza.
Scenografia, kostiumy, charakteryzacja- Bożena J.Jakimczyk.
Reżyseria światła – Władysław Sajda.
Konsultacja choreograficzna- Anna Piotrowska.
Występują:
Magda Biegańska, Aneta Jewuła, Katarzyna Kaźmierczak, Marzena Polakowska, Anna Torbińska, Justyna Zielińska, Darek Garmada, Bartłomiej Szczesiak, Darian Wiesner.
Wykonanie kilimów- Julian Mielniczak.

Projekt zrealizowany dzięki dotacji Fundacji Rosa z Wrocławia.


Magda Biegańska i Katarzyna Kaźmierczak grają siostry. Jedna chorą, a druga zdrową. Chociaż może…