RECENZJE

Kobieta idealna

"Między Wenus a Ziemią" w reż. Bożeny Baranowskiej w Teatrze im. Modrzejewskiej w Legnicy. Pisze Agnieszka Kimbar w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

«Sztuka robiona przez kobiety i o kobietach nie musi być przeznaczona i rozumiana tylko i wyłącznie przez nie. Dowodzi tego najnowszy spektakl teatru im. H. Modrzejewskiej w Legnicy.

 

Trzy bohaterki, opowiadając widzom o swoich najbardziej intymnych przeżyciach, stają się lustrem, w którym może przejrzeć się każda kobieta. Frustracje i lęki związane z ogromnymi oczekiwaniami, jakie stawia przed nimi współczesność, ujawniają między innymi w gabinecie kosmetycznym Wenus. W trakcie dyskusji o nowych sposobach upiększania swojego ciała, udoskonalania, pomniejszania i powiększania stawiają sobie pytanie o sposób na lifting dla duszy... Pozostaje ono bez odpowiedzi. Przeróżne możliwości, jakimi powinna wykazywać się idealna kobieta, demonstrują obcesowo i bez skrupułów w nawiązującej formą do komedii dell'arte scence. W nauce do egzaminu prawa jazdy nie przeszkadza przecież mikser w prawej ręce, a żelazko w lewej.

 

Pojedyncze impresje doskonale łączą się w całość. Kabaretowe gagi, cyrkowe popisy, przeplatane delikatnie nitką poetyckich wizji kobiety skrzywdzonej, uzupełniają flesze z dzieciństwa. Historia szeroko rozumianej kobiecości opowiada się niemal sama. I nie byłaby kompletna bez nieobecnego, ale jakże istotnego bohatera - mężczyzny. Niemal przy okazji każdej dyskusji i w każdym kontekście staje się pretekstem i celem kobiecych niepokojów i dążeń.

 

Scenariusz to kompilacja tekstów napisanych przez kobiety. Pomysłodawczyniami projektu są aktorki występujące w spektaklu. Najtrudniejsze, jak twierdzi reżyserka, było znalezienie tekstu-matki, który stałby się podstawą scenariusza. W poszukiwaniu inspiracji artystki zwróciły się także do internautek. W spektaklu wykorzystano teksty Julii Hartwig, Hanny Samson oraz debiutującej Marioli Borowiec

 

Stawiając się w podwójnej roli scenarzysty i aktora, wzięły na siebie ogromną odpowiedzialność. Delikatne niedociągnięcia i ewentualne mankamenty giną w pełnej ekspresji i energii inscenizacji.»

 

 

"Kobieta idealna"
Agnieszka Kimbar
Gazeta Wyborcza - Wrocław nr 287
10-12-2005

 

 

Puzzle z życia

"Między Wenus a Ziemią" w reż. Bożeny Baranowskiej w Teatrze im. Modrzejewskiej w Legnicy. Pisze Kinga Kruczek w Konkretach.

«Ciepła, wzruszająca, zabawna, ale i smutna momentami, a przede wszystkim bardzo prawdziwa historia o losie kobiet i roli, jaką w ich życiu odgrywają mężczyźni. "Między Wenus a Ziemią" to spektakl, który powinien zobaczyć każdy. Zobaczyć i przemyśleć. Scenariusz powstawał jak puzzle - z fragmentów książek, publikacji, z opowiadanych przez kobiety historii, których doświadczyły lub gdzieś zasłyszały. Reżyserka przyznaje, że zmieniał się do ostatniej chwili, bo niektóre części trzeba było przemieścić jak niepasujące klocki czy złagodzić ostre krawędzie powstałe po złączeniu kolejnych fragmentów. Zmiany się opłaciły, bo efekt jest znakomity. 

Z mężczyzną w tle

Na scenie oglądamy trzy kobiety. Ani na moment nie pojawia się mężczyzna, a jednak już po kilku minutach staje się mocno obecny w całym spektaklu. To o tej "brzydszej" części społeczeństwa rozmawiają panie niemal cały czas. Cokolwiek robią, mężczyzna jest motorem napędowym ich działań, jest celem, pragnieniem, tłem życia.

Choć na scenie swoje role odgrywają trzy aktorki, w rzeczywistości bohaterkami spektaklu są wszystkie kobiety. - Równie dobrze każda z nas może być reżyserką, scenarzystką i bohaterką - wyjaśnia Bożena Baranowska, reżyserka spektaklu. - Życie każdej z nas krąży przecież wokół pragnienia znalezienia miłości i partnera, który przemierzy razem z nami drogę przez życie. W podtekście wszystkich naszych działań zawsze są mężczyźni.

Sztuka nie jest spektaklem feministek nie lubiących mężczyzn. Jak zapewnia reżyserka, właśnie wręcz odwrotnie. Pojawiająca się w pierwszej scenie obsesja Oli, która martwi się upływem czasu, bo mąż zauważył, że jest zmęczona, jest tylko jednym z przykładów troski kobiet o to, by podobać się swoim parterom. Troski i strachu, że jeśli nie zauważą w porę zmian, jakie niesie ze sobą wiek, to przestaną być atrakcyjne, a ich mężczyźni odejdą.

Przez te lęki i pragnienia

Męczące ćwiczenia i setki zabiegów kosmetycznych, którymi katuje się Ola i niejedna kobieta po trzydziestce, nie są ciosem wymierzonym w wymagających i bezwzględnych mężczyzn, ale wyrazem strachu o utratę miłości. Bo mężczyźni są potrzebni kobietom jak powietrze. Bez nich jesteśmy samotne, opuszczone i smutne. Spektakl pokazuje, że to nie płeć "brzydka" wpędza nas w kompleksy, ale nasze własne pragnienia i lęki. Która z nas nie słyszała, że jest tą najpiękniejszą, i która w tym samym momencie nie pomyślała - kłamie, bo nie chce mi sprawić przykrości?

Sztuka Bożeny Baranowskiej jest mieszaniną sytuacji wciąż zmieniających się, czasem skrajnie różnych emocji. Bo ten spektakl nie tylko opowiada o kobietach, ale jest jak kobieta. Zmienny, kapryśny, nieprzewidywalny. Śmiech Aidy i Ewy, koleżanek Oli, które naigrywają się z jej obsesji oszukania czasu, dążenia do doskonałości, zamiera na ustach, zmienia się w litość i troskę, gdy ta pada na podłogę ze zmęczenia, świadoma, że fizyczna męczarnia nie ujmie jej lat.

Publiczność wybucha śmiechem, słysząc z ust aktorek kwestie, które każdego dnia powtarzają sobie setki kobiet: - Powiedział, że jestem zmęczona, a chodziło o to, że się starzeję, zaczęłam nawet biegać, mam brzydkie nogi, może przefarbuję włosy, bo mężczyźni wolą blondynki... Tyle że na co dzień wcale nas to nie bawi -mężczyzn irytuje, a kobiety przyprawia o ból głowy.

Takie zwierciadło

Reżyserka i aktorki zafundowały publiczności sporą dawkę rzeczywistości na pozór w krzywym, a jednocześnie prawdziwym zwierciadle. Scena, w której Aida czyta na głos artykuł z kobiecego pisemka, bawi do łez. Tekst o "superkobiecie", dla której życie zaczęło się po trzydziestce, jest ikoną kreowaną przez media. Ewie, która słucha koleżanki, wydaje się całkiem prawdopodobne, że można robić jednocześnie trzy fakultety na studiach, pracować, uprawiać jogę, uwielbiać gotować, mieć dużo czasu dla trójki dzieci i kilka razy w miesiącu jeździć z mężem na weekend za granicę. Postanawia nawet udowodnić to koleżankom. I podczas tego udowadniania okazuje się, że artykułowego życiorysu za dużo byłoby nawet dla trzech pań... A przecież niejedna z nas próbuje sprostać wszystkim obowiązkom domowym, nie angażując w to partnera, który nawet nie zastanawia się, ile wysiłku i energii muszą na to poświęcić ich żony czy matki. - Lubię obserwować reakcję publiczności podczas spektaklu - zdradziła po premierze reżyserka. - Przede mną siedziało małżeństwo, które było najlepszym dowodem na to, że sztuka bardzo mocno zahacza o nasze realia. W czasie tej sceny kobieta co chwilę zerkała na męża, jakby chciała zapytać, czy na pewno widzi, co chcą przekazać aktorki. Mężczyzna siedział sztywny i spięty, udając, że nie rozumie tych spojrzeń.

Zmusza do refleksji

Mamy żal do partnerów, że nie angażują się w prace domowe, a przecież często same skutecznie je od nich odsuwamy, bo na przykład "wrócili zmęczeni z pracy".

Te scenariuszowe puzzle, o których powiedziała po premierze Bożena Baranowska, okazały się prawdziwym sukcesem. Skomplikowana kobieca natura i jej niejednokrotnie trudne życie zostały podane w lekkiej, zabawnej, chwilami kabaretowej formie. Śmieszne sytuacje zostały jednak poprzeplatane rozterkami, lękami, czasem tragediami, tak że spektakl nie tylko bawi. Zmusza również do refleksji nad sobą i nad płcią przeciwną.

Warto zwrócić szczególną uwagę na fragment sztuki, w którym trzy kobiety mówią do niewidzialnego partnera o rozstaniu. Scena jest tak niejednoznaczna jak sama kobieta. Możemy to odebrać jak zachowanie trzech różnych pań. Jedna agresywnie E wyrzuca mężczyznę z domu, bo ma i< dosyć jego niezdecydowania, własnego s 

poczucia niższości, podporządkowania życia jego potrzebom. Druga cichutko prosi "zostań", i trzecia, która rozpacza niemal w całkowitym milczeniu. Równie dobrze może to być obraz jednej i tej samej kobiety bijącej się z myślami, strachem przed samotnością, własnymi pragnieniami...

Znakomite kreacje Joanny Gonschorek (Aida), Katarzyny Kaźmierczak (Ola) i Magdaleny Biegańskiej (Ewa). Aktorki zachwyciły publiczność świetną grą, temperamentem, a męską część publiczności... kobiecością.

Zachwyciły mężczyzn

- Dziewczyny pokazały, że można się dobrze bawić, mówić o sobie z pewną dozą ironii - powiedział po spektaklu miłośnik teatru Ludwik Gadzicki, polonista z Lubina. - A jednocześnie udowodniły, że kobiety nie są głupiutkimi panienkami, ale przede wszystkim myślą i czują.

Warto jeszcze wspomnieć, że to nie pierwszy w tym sezonie spektakl teatralny o kobietach, który miała okazję zobaczyć legnicka publiczność. Po "Dolnych partiach" wg "Monologów waginy", niektórzy podejrzewali, że kolejna kobieca sztuka będzie z nimi porównywalna. Na szczęście reżyserce udało się pozbawić publiczność tych obaw i zabrać widzów w ciekawą podróż po zakamarkach skomplikowanej kobiecej natury.»

 

"Puzzle z życia"
Kinga Kruczek
Konkrety nr 50/14.12.
19-12-200